PONAD NORMATYW: BHP na platformie…
…czyli co warto skopiować od Anglików. Brytyjczycy wraz wyjściem z Unii Europejskiej wrócili do stanu, który chyba jest bliższy ich natury. Zawsze obok kontynentu, ze swoim systemem „niemetrycznym”, ruchem lewostronnym i niezrozumiałymi przez sąsiadów przyzwyczajeniami wrócili niczym „Ziemie Zachodnie do Macierzy”. I chociaż odrzucili liczne unijne standardy, to w wielu dziedzinach wypracowali swoje, których część warto naśladować. Zwłaszcza te dotyczące BHP w transporcie maszyn.

Brytyjczycy dość wcześnie dostrzegli potrzebę ochrony zdrowia i życia pracowników. Właściwie to oni rozpropagowali jaskrawożółte kamizelki odblaskowe – wcześniej dominowały jedynie pomarańczowe. Dziś całe Wyspy wręcz ociekają tym kolorem: od kapsli na kołach ciężarówek po mundury policyjne. Oprócz tego wszędzie jest mnóstwo wyraźnych tabliczek z napisami, że czegoś tu „don’t do that”. To samo dotyczy transportu, a zwłaszcza ochrony pieszych i pracowników wykonujących prace na drodze. Safety First w najlepszym wydaniu. Bardzo ciekawe rozwiązania można zauważyć w pojazdach do przewozu maszyn – tu Brytyjczycy nie mają sobie równych, nawet u Germanów czy Skandynawów.
A co mi się może stać?
Praca kierowcy pojazdu niskopodwoziowego poza kabiną to przede wszystkim zajęcia związane z mocowaniem ładunku. Zanim na platformę wjedzie maszyna lub spocznie ładunek przenoszony żurawiem, szofer ma co robić. Trzeba rozłożyć maty pod stalowe gąsienice, podłożyć drewniane belki pod ciężar podawany od góry, zainstalować poszerzenia z desek, wspiąć się na posadowioną na platformie konstrukcję, aby założyć pasy, a następnie „nawachlować się” ściągając liczne pasy transportowe.
Przy każdej z tych prac powstaje ryzyko wypadku lub kontuzji. Zwłaszcza, gdy jest mokro nietrudno pośliznąć się na podłodze naczepy – upadek nawet z tej najniższej na rynku jest bolesny i niebezpieczny. Noszenie desek na podkładki czy poszerzenia także stwarza zagrożenie, zwłaszcza dla kręgosłupa i kończyn. A szarpanie się z przewodami za kabiną ciągnika siodłowego najczęściej odbywa się w pozycji stojąc na ramie w rozkroku. Dopóki człowiek młody i sprawny, dopóty to się udaje z większym lub mniejszym skutkiem. Z czasem wychodzi coraz gorzej, a wiek kierowców zawodowych stale rośnie, a kondycja spada. Świadomi tego Brytyjczycy opracowali w związku z tym szereg rozwiązań, które stały się obowiązującym standardem lub zaleceniem. W tym ostatnim przypadku wiele firm idzie dalej niż sugestia.
Szkocka krata?
Spotykane w Zjednoczonym Królestwie pojazdy platformowe bardzo często podłogę mają wykonaną z kraty. To nie tylko redukcja masy własnej, ale i wkład w poprawę bezpieczeństwa. Siatka nie gromadzi ani nie chłonie wody – nad Tamizą o nią nietrudno i to kilka razy dziennie. Z tej samej przyczyny łatwiej usunąć błoto – naniesione kołami maszyn – bez rozmazywania. Drobne kamienie, które wysypią się z bieżnika także nie pozostaną na platformie i nie zamienią się pod stopą w kulki łożyska tocznego.
Mycie kraty wodą pod ciśnieniem jest proste i szybkie, co zachęca do takich zabiegów. W Polsce, gdzie o wiele częściej mamy do czynienia z temperaturami ujemnymi niż w Albionie, szybkie odprowadzenie wilgoci przez „sito” powinno być w cenie.
Lordowska laseczka
W dawnych czasach eleganccy gentlemani, nawet w młodym wieku, nie wychodzili z domu bez laski. Służyła ona nie tylko do dodawania szyku, ale i obrony czy podparcia – zwłaszcza na błotnistych ulicach. Dziś punktem podparcia w brytyjskich pojazdach przewożących maszyny są barierki. Są to najczęściej metalowe słupki z rozpiętą taśmą parcianą. Instaluje się je z dwóch przyczyn. Po pierwsze, wskazują właściwy kierunek wchodzenia na lawetę – po najazdach, a nie poprzez „wspinaczkę” z boku. Pasy utrudniają też ryzykowne zeskakiwanie z pojazdu.
Po drugie, barierki chronią przed upadkiem z naczepy – na podłoże lub, co gorsze, wprost pod przejeżdżający obok pojazd. I chociaż mogą przeszkadzać, gdy chcemy zmieścić się między nimi a ładunkiem, to jednak dają realne zabezpieczenie, gdy stoimy plecami do krawędzi naczepy. Jaskrawożółte pochwyty za kabiną oraz pokrycie ramy między szoferką a siodłem to kolejny element bezpieczeństwa, który powinien być standardem w całym transporcie – nie tylko budowlanym.
Blaski-odblaski
Anglicy zawsze liczyli na wyedukowanie swojego społeczeństwa, dlatego zamiast stosowania dwuznacznych piktogramów preferowali napisy – udzieliło się to także Jankesom, którzy zamiast tworzyć znaki w postaci symboli wolą to opisać słowami. Z tej przyczyny istnieje potrzeba czytelnego oznakowania pojazdów. Zamiast katować społeczeństwo znakami ostrzegawczymi typu A-30, A-34 czy A-14 zdecydowali się na komunikaty tekstowe.
Na pojazdach do przewozu maszyn najczęściej zobaczymy Highway Maintenance lub Road Maintenance i od razu wiemy, że nic strasznego się nie stało, że należy jedynie zachować ostrożność. Za to rozmiary tych tablic są naprawdę ogromne. Podobnie jest z odblaskowymi szachownicami, które nierzadko zajmują całą powierzchnię najazdów.
Robotyzacja i automatyzacja
Na Wyspach coraz częściej platformy – instalowane na ciężarówkach lub jako naczepy i przyczepy – są zautomatyzowane i obsługiwane zdalnie. To także redukcja zagrożeń związanych z rozkładaniem najazdów lub poszerzeń. Zamiast samemu nosić rampy za pomocą pilota można je rozkładać i składać. Podobnie ma się sprawa z poszerzeniami naczep niskopodwoziowych.
Dość często spotykane są najazdy składane na płasko, na platformę. To rozwiązanie redukuje obecność ramp sterczących w niebo – to cenne zwłaszcza przy manewrowaniu w ciasnych przestrzeniach miejskiej zabudowy czy na placu budowy. Dzięki temu można także przewozić ładunki dłuższe niż platforma. Inną korzyścią z zastosowania automatyki jest redukcja kradzieży najazdów czy konieczności wymiany gnijących desek.
A po co dużym?
Kolejnym przykładem brytyjskiego rozsądku jest ogromna powszechność ciężarówek do transportu maszyn. Na kontynencie przeważają ciągniki siodłowe z naczepami niskopodwoziowymi, ewentualnie ciężarówki holujące przyczepy niskopodwoziowe. Anglicy preferują autolawety i mają ku temu kilka powodów. Po pierwsze, bardzo często operują w ciasnej zabudowie miejskiej, gdzie trudno manewrować zestawem naczepowym. Po drugie, ciasnota wymaga stosowania mniejszych maszyn, a te nie potrzebują dużych pojazdów do ich przewozu. Po trzecie, operator maszyny nie musi być posiadaczem prawa jazdy kategorii C+E, aby przewozić swoją kompaktową koparkę. Po czwarte, szeroki dostęp do lżejszych autolawet powoduje, że po drogach nie snują się maszyny wolnobieżne, co jest ogromnym wkładem w bezpieczeństwo, ekonomię i ekologię.
Chociaż Brexit był smutnym wydarzeniem, a jego skutki będą odczuwalne przez lata, nie musimy się obawiać, że Brytyjczycy porzucą zachodnie standardy BHP. Prędzej wprowadzą surowsze, ale jednak własne. W wielu przypadkach warto ich naśladować.
Grzegorz Teperek (www.ballast.pl)
Fot Andover, Sterling, Scania