Mercedes-Benz: Złoty środek?
Zrezygnuj z drogich nowinek, ogranicz wyposażenie dodatkowe. Skup się na tym czego naprawdę potrzebujesz. Znajdź złoty środek pomiędzy ceną, a jakością i komfortem pracy. Oto jedna z propozycji: Mercedes Actros F z wywrotką S.KI marki Schmitz.
W zamyśle Mercedesa, Actros F ma być tańszą alternatywą dla wersji standardowej. Aby obniżyć cenę zdecydowano się zrezygnować z nowinek technicznych, pozostawiając to, co jest niezbędne by auto bezawaryjnie jeździło, mało paliło, a kierowca nie uciekał z kabiny. Czy to oznacza, że jest biednie? Absolutnie nie. To tylko pokazuje, co tak naprawdę potrzebne jest do pracy. Podobnie myślał klient konfigurując swoją naczepę. Prezentowana wywrotka ma służyć do ściśle zdefiniowanej pracy. Ma być środkiem do skutecznego zarabiania pieniędzy, a nie gwiazdą w filmie.
F jak funkcjonalność
Litera F na kabinie powinna być odszyfrowana jako oznaczenie auta funkcjonalnego. Ma być równie dobrze lecz za mniejsze pieniądze. Co wyszło? Zdecydowano, że zubożenie nie może dotyczyć podwozia, bowiem ono decyduje o trwałości, prowadzeniu czy niskim spalaniu. Największe ograniczenia dotyczą zatem kabiny i systemów elektronicznych. Przede wszystkim, w standardzie zastosowano niżej osadzoną kabinę typu Streamspace z niskim, 12-centymetrowym tunelem silnika (za dopłatą BigSpace z podłogą płaską). Zawieszenie kabiny jest mechaniczne, filtr i wlot powietrza jest z przodu kabiny a nie z tyłu, a dzięki niższemu osadzeniu kabiny, do wnętrza prowadzą trzy, a nie cztery stopnie. Wynikający z tego faktu tunel silnika wymusił inne zmiany. Nie ma schowków zewnętrznych, a pod leżanką jest niższa, lecz szersza lodówka. Brakuje drugiej szuflady. To co rzuca się w oczy, zarówno ze środka, jak i z zewnątrz, to brak systemu MirrorCam. Dodatkowo w standardzie jest kokpit z poprzedniej generacji auta (za dopłatą jest nowa deska, jednak z mniejszym, 10-calowym wyświetlaczem). To najważniejsze zmiany.
DNA samochodu, czyli podwozie i układ napędowy pozostały bez zmian. Kupujący nadal może wybrać jeden z dwóch obecnie oferowanych silników o mocach od 326 KM do 530 KM (OM 470 i 471). Te same są skrzynie biegów oraz mosty. Identyczna jest gwarancja i kontrakty serwisowe. Przygotowując wersję F mocno popracowano nad konfiguratorem. Liczba opcji i wyposażenia dodatkowego jest bardzo duża i praktycznie, „eF-kę” można doposażyć niemal tak samo jak wersję „pełnobudżetową”.
Jest to, czego potrzeba
Przyznam, że podczas kilkudniowych jazd testowych łapałem się na tym, że wcale nie raziła mnie starsza, „analogowa” wersja deski rozdzielczej. Przecież niczego jej nie brakowało. Actros F nie stracił nic ze swej podstawowej funkcjonalności. Tym bardziej, że rozwiązania techniczne pozostają niezmienione. Zawieszenie przednie to resory paraboliczne i stabilizator wraz z teleskopami, tylne – cztery poduszki powietrzne ze stabilizatorem. W układzie przeniesienia napędu, także dosyć typowo: skrzynia biegów PowerShift trzeciej generacji z programami jazdy economy i standard oraz 13-tonowy tylny most o przełożeniu 2,412. Zgodnie z filozofią oszczędnej jazdy, przy włączonym tempomacie, prędkość auta ograniczona została do 82 km/h. Po prostu klasyka.
Jak przystało na Mercedesa, sporo jest systemów wspomagających pracę kierowcy: Predictive Powertrain Control, system stabilizacji toru jazdy pojazdu (ESP) oraz naczepy (TSA), asystenta utrzymywania pojazdu na zadanym pasie jazdy, wspomagania koncentracji oraz Active Brake Assist 5 generacji. Ze względu na zbiornik oleju hydraulicznego i przeznaczenie auta do tras krajowych, ciągnik wyposażono w jeden, 820-litrowy zbiornik oleju napędowego i 90-litrowy zbiornik AdBlue. Zasięg nie jest może imponujący lecz w pełni wystarcza do pokrycia krajowych tras.
W prezentowanym Actrosie F zamontowano układ hydrauliczny, oparty na komponentach Hyvy: stalowy zbiornik oleju, pompa tłoczkowa, rozdzielacze i węże wraz z obrotowym ramieniem, które pozwalają na współpracę z wywrotem. W ramach doposażania auta możliwe jest takie dobranie układu hydraulicznego, aby możliwe było sterowanie silosem, ruchomą podłogą czy pompą w cysternach.
Niska masa, duża ładowność
Actros F spięty został z naczepą innego niemieckiego producenta: Schmitz Cargobull. Schmitz jest obecnie niekwestionowanym liderem naszego rynku. W minionym roku sprzedał bowiem ponad 8300 naczep, co dało mu 26% udziału w polskim rynku. Samych wywrotek z logo słonia dostarczono około 440 sztuk. To efekt standaryzacji produkcji oraz jej skali, która przekłada się z kolei na atrakcyjną cenę końcową produktu. Prezentowana naczepa to wersja Standard przeznaczona do typowego użytkowania. Nie jest to lekka rama typoszeregu Extra-Light ani rozwiązanie Heavy Duty przeznaczone do dużych obciążeń.
Na stalowej ramie SL osadzono najkrótszą z dostępnych, aluminiową muldę wywrotki o niemal najwyższych burtach (7,5 m długości i 1,65 m wysokości burt). Zbudowana jest ona w oparciu o specjalne, systemowe profile aluminiowe. Efektem jest dość niska masa własna, która przy DMC technicznym 39 ton wynosi 5,7 tony. Daje to ponad 27 ton ładowności administracyjnej, w zależności od masy ciągnika. W tylnej części muldy ściany zostały wzmocnione arkuszami blachy aluminiowej o grubości 5 mm. Chroni ją to przed przedwczesnym ścieraniem oraz usztywnia burtę w miejscu szczególnie obciążonym podczas rozładunku. Podłoga w przedniej części ma grubość 7 mm, w tylnej, bardziej narażonej na ścieranie i obciążenia – 8 mm. Tylna klapa, (podobnie jak przednia ściana), pochylona jest o 20°. Ogranicza to przyleganie ładunku do podłoża i ułatwia rozładunek. W górnych narożnikach, konstruktorzy wstawili specjalne wzmocnienia, które usztywniają całość. Zaś na przedniej ścianie, przyspawano proste stopnie do wchodzenia.
Zgodnie z zamówieniem, klient wybrał opcję ze zwykłą tylną klapą i bez rynny do pracy z rozściełaczem asfaltu. Zrezygnował też z klapodrzwi czy szybrów ograniczając nieco uniwersalność naczepy. Klapa domyka się do czoła muldy, dlatego zamontowano w tym miejscu uszczelki oraz dodatkowe zamknięcia naciągowe, bardzo proste w obsłudze. To co zwykle najbardziej interesuje kierowców, czyli zaciąganie plandeki, jest rozwiązane w sposób możliwie najmniej uciążliwy. Plandeka nawinięta jest na specjalny profil, w którym umocowano wysuwaną korbę do rolowania. Rozwiązanie proste i w pełni spełniające swoją rolę. Układ pasów ściągających do napinania plandeki i haków do mocowania expanderów nie wymusza skrabania się po muldzie. Wszystko można zrobić z poziomu drogi.
Sprawdzone, trwałe, skuteczne…
Pomost roboczy skręcono z elementów gotowych. Jest to oszczędność na czasie montażu oraz kosztach materiałów. Nie jest może piękny, lecz doskonale spełnia swoją funkcję i jest łatwy w ewentualnej naprawie. Plusem jest łatwy dostęp do listwy z gniazdami elektrycznymi i pneumatyką. Elementem z którego Schmitz jest zawsze dumny, są osie ROTOS, produkowane od 2004 roku. Osie powstają w dwóch odmianach wysokości konstrukcyjnej. Możliwe jest także (w opcji) zastąpienie poduszek pneumatycznych, sprężynami. Posiadanie własnej fabryki osi to dla producenta naczep luksus. Szczególnie w obecnym okresie permanentnych niedoborów stali i podzespołów.
Zgodnie z życzeniem klienta, prezentowana naczepa pozbawiona jest wielu przydatnych, ale niepotrzebnych mu rozwiązań, co wpłynęło m.in. na obniżenie ceny zakupu. Trochę szkoda, bo wyposażenie opcjonalne podnosi wartości użytkowe pojazdu. Coraz więcej klientów zamawia bowiem naczepy indywidualnie, bardzo bogato skonfigurowane, co podnosi wartości eksploatacyjne. Np. oferowana przez Schmitza izolacja termiczna muldy to obecnie niemiecki standard w pracy z rozściełaczem asfaltu zaś automatycznie zwijany dach, czy hydraulicznie unoszona tylna klapa to wygoda dla starszego kierowcy. Pamiętać bowiem należy, że średnia wieku wśród kierowców jest coraz wyższa.
Pragmatyczny wybór
Jazda tak skonfigurowanym Actrosem nie jest powodem do stresu. Auto ma wszystko co potrzeba do pracy i odpoczynku. Mniej jest w nim elektroniki w kabinie, dla wielu będzie to argument, tym bardziej, że cena jest niższa. Czy zatem jest to auto dla biednych? Z cała pewnością nie. Decyzja Mercedesa o „zubożeniu” samochodu jest bardzo pragmatyczna. Z jednej strony ograniczone jest zapotrzebowanie na deficytową w obecnych czasach elektronikę, z drugiej strony, wielu klientów preferuje rozwiązania sprawdzone i nie szuka nowinek technicznych. Tym bardziej, że Actros F prowadzi się identycznie jak jego bogatszy brat, a w środku, kierowca ma wszystko nadal na wysokim poziomie. Czasem klienci wolą zaoszczędzić kilka złotych. Preferują tanie w naprawie lusterka zamiast kamer czy analogowe zegary zamiast kolorowych wyświetlaczy. To pierwsza tego typu oferta na rynku, będąca w kontrze do ogólnego trendu pogoni za nowościami.
Tekst i zdjęcia
Wojciech Mackiewicz