Międzynarodowe kontrole ADR na śląskich drogach
Międzynarodowa akcja kontrolna ukierunkowana na przewóz towarów niebezpiecznych (ADR) odbyła się 8 i 9 kwietnia na […]
Czy pamiętacie MAN-a TGA 5Star? W 2005 roku niemiecki producent pokazał tą luksusową wersję typoszeregu TGA. Była największa kabina, skóra i drewniane wstawki na desce rozdzielczej, orurowanie z halogenami, chromowane wstawki na masce czy boki kabiny oklejone wielkim napisem 5Star. Nie zabrakło go również na osłonie przeciwsłonecznej. Po piętnastu latach MAN pokazał kolejne wcielenie luksusu na kołach. Flagowy pojazd pokazanej w zeszłym roku najnowszej generacji TGX, zaprezentowano w lutym tego roku. Pracowali nad nim spece z działu projektowania MAN oraz MAN Individual, czyli działu zajmującego się udoskonalaniem samochodów (kabiny, elektroniki czy podwozia) pod konkretne oczekiwania klientów. Efekty ich pracy oglądaliśmy podczas jazd testowych w Hiszpanii. Dlaczego tak daleko? No cóż… Powód jest prozaiczny. Brakuje samochodów testowych, bo wszystko co zjeżdża z linii produkcyjnych i może pracować trafia od razu do europejskich przewoźników.
Kim najczęściej jest kupujący taki samochód? Kto decyduje się wydać całkiem spore pieniądze na bogato doposażony model? Zwykle jest to właściciel małej lub średniej firmy, który kiedyś sam jeździł ciężarówką lub nadal sporadycznie siada za kierownicę. Auto pełni rolę maskotki, wizytówki firmy, podkreślając jednocześnie jej związek z marką. Tak definiują potencjalnego klienta praktycznie wszyscy producenci ciężarówek. Duże floty nie są zainteresowane najbogatszymi wersjami. One nastawione są wyłącznie na zysk. Wyniki sprzedaży potwierdzają powyższą tezę. Do tej pory w Polsce sprzedano zaledwie 10 egzemplarzy wersji Individual Lion S. Taki wynik, czyni z tej wersji pojazd niemal kolekcjonerski.
Prezentowany egzemplarz utrzymano w nieco sportowym klimacie. Połączenie ostrej czerwieni, czarnych dodatków oraz karbonowych wstawek sugeruje zacięcie do dynamicznej jazdy, tym bardziej, że pod kabiną czeka na gotowych do pracy 640 koni mechanicznych.
Z zewnątrz w oczy rzucają się czarne, stalowe felgi, nadające autu zadziornego wizerunku. Liczne chromowane akcenty, takie jak dolne rury osłonowe po bokach i z przodu, lśniący czarny grill chłodnicy z chromowanymi i czerwonymi listwami, chromowana listwa na osłonie przeciwsłonecznej, czy fanfary łagodzą wygląd ciągnika, dodając mu nieco królewskiej ogłady i blichtru. Do tego subtelne logotypy lub napisy MAN-a. Na obudowach lusterek, w migaczach czy reflektorach. Na boku kabiny próżno szukać oznaczenia typoszeregu i mocy. Niewielki znaczek MAN Individual jest najlepszym dowodem, że prawdziwa elegancja nie musi krzyczeć. Jak mawia jeden z moich znajomych: Jest w nim zdecydowanie więcej Niemena, niż disco polo. To najkrótsza ocena pracy stylistów z MAN-a.
Jeszcze lepsze wrażenie robi wnętrze kabiny. Mało, że po ostatnich zmianach deska i wystrój wnętrza wygląda znakomicie, że całość jest przemyślana i funkcjonalna, to w dodatku jest tu po prostu ładnie. Wnętrze utrzymano w czarno-szarej kolorystyce w wyrazistymi, krwistoczerwonymi akcentami. Kierownicę pokrywa skóra obszyta czerwoną nicią. Fotele ze skóry Alcantara mają czerwone, diamentowe stebnowanie, a na zagłówkach króluje wyszywany na czerwono lew. Czerwień znajdziemy także wokół kratek nawiewu powietrza i na pasach bezpieczeństwa. Jest po prostu ładnie. Przyznam, że bardzo dobrze czuję się w takich klimatach. Są to drobne i subtelne akcenty, podkreślające status pojazdu. Nic nachalnego. Równie przyjemne, jeśli nie bardziej, są zastosowane w pokazowym egzemplarzu udogodnienia funkcjonalne dla kierowcy.
Przede wszystkim szafki. Mało, że tradycyjnie, w MAN-ach zawsze szafki były pakowne, to montaż dodatkowych szafek w miejscu górnej leżanki powiększył ich pojemność o ok. 1400 litrów. Środkowy segment tych szafek, skrywa kuchenkę mikrofalową oraz ekspres do kawy zamocowany na zaskakująco stabilnej szufladzie. Boczne schowki wyposażono w solidne punkty mocowania torby czy innych zapakowanych tam rzeczy. Priorytetem stało się bowiem bezpieczeństwo. Jeśli bagaż będzie umocowany, to nawet w sytuacji awaryjnej nie wyłamie drzwiczek i nie spadnie kierowcy na głowę.
Na bocznej ścianie zamocowano 22-calowy telewizor z możliwością podpięcia komputera, a na stronie przeciwległej, rozwijany hamakofotel. Mimo sporej dozy nieufności, okazało się, że ten prosty element znakomicie spełnia swoją rolę. Pozycja siedzącego jest zaskakująco wygodna. Bez problemów można czytać książkę lub oglądać TV. A złożenie tego patentu zajmuje chwilę. Z racji tego, że kabina przeznaczona jest dla pojedynczej obsady, modyfikacji poddano też fotel pasażera. Jest on co prawda sztywno zawieszony lecz za to obracany. Co prawda, aby go obrócić trzeba go najpierw odpowiednio ustawić, co jest dosyć irytujące i wymaga wprawy, ale po obróceniu kierowca zyskuje wygodne miejsce do jedzenia, wypełnienia dokumentów czy do oglądania filmów. Brakuje za to wygodnego miejsca do gotowania. Rozkładany i stabilny stolik jest dosyć mały. Jest dobry do postawienia kubka i kanapki lub herbatników, ale nie zmieści talerzy i misek. Do tego przydałaby się nakładana półka. Niestety, fabrycznych rozwiązań nie ma. Pozostaje zakup półek bez homologacji. Czym to grozi za granicą przekonało się już wielu kierowców, którym policja, szczególnie w Austrii, Szwajcarii czy Danii, nakazywała demontaż półek z powodu ograniczania widoczności.
W dzisiejszych czasach, gniazdka USB są niemal tak potrzebne, jak kierownica. Liczba urządzeń ładowanych w tym systemie nieustannie się zwiększa. Już nie tylko telefony, ale tablety, nawigacje czy czytniki książek i latarki potrzebują złączy USB. MAN wykonał pod tym względem kawał dobrej roboty, gniazdka są nie tylko na desce rozdzielczej, lecz także nad leżanką na tylnej ścianie. Wymieniłem najważniejsze elementy pakietu Individual Lion S, lecz to nie wszystko co urzekło mnie w tym aucie. Kilka elementów i systemów, które dostępne są także w innych kompletacjach zasługuje na omówienie, tym bardziej, że jeżdżąc po drogach słonecznej Hiszpanii, docenić można było ich przydatność w ciężkiej pracy kierowcy.
Przede wszystkim silnik. 15-litrowa jednostka z serii D3876 generowała moc aż 640 KM przy 1800 obr./min i 3000 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnego w zakresie już od 900 aż do 1400 obr.min. Jak na Hiszpanię, Pireneje czy Alpy to idealne rozwiązanie. Auto nawet pod pełnym ładunkiem nie zwalnia na podjazdach, pnąc się do góry bez zadyszki i redukcji biegów. Świadomość posiadanej pod pedałem gazu mocy jest przyjemnym doznaniem dla każdego kierowcy. Wystarczy lekkie dodanie gazu, aby samochód bez problemu wyprzedzał inne ciężarówki na podjazdach. Moc na koła przenoszona była przez skrzynię TipMatic. W zależności od potrzeb, kierowca może zmienić tryby jej pracy, od programu: Efficiency+ (bez manualnej zmiany biegów i kick-downu), poprzez program Efficiency i Performance (maksymalna moc na każde żądanie), aż po tryb Manewrowy. Przełożenie tylnego mostu było dosyć szybkie, przydatne w międzynarodówce i wynosiło 2,31.
Zgodnie z filozofią oszczędzania każdej kropli paliwa, inżynierowie z Monachium wyliczyli, że podczas jazdy po płaskiej lub lekko nachylonej drodze, bardziej efektywne od utrzymania stałej prędkości przez tempomat jest nieustanne, lekkie przyśpieszanie do + 3 km/h, a następnie odpuszczanie gazu i w trybie swobodnego toczenia, wyhamowywanie zestawu do prędkości niższej o 3 km/h od zadanej. Taki cykl jazdy nazwano „dynamicznym żeglowaniem”. W czasie wytracania prędkości, obroty silnika obniżane są do ledwie 550 obr./min.
Dzięki temu silnik, pracuje ponoć efektywniej niż przy stałych, wyższych obrotach. Na bardziej dokładną ocenę tego pomysłu trzeba będzie jeszcze poczekać do kolejnego, tym razem dłuższego testu. Na razie muszą nam wystarczyć informacje producenta.
Kiedy Mercedes wprowadzał swój system utrzymania auta na zadanym pasie ruchu, była to absolutna nowość. Teraz, producenci dopracowują to rozwiązanie rozbudowując je o dodatkowe funkcje. W MAN-ie system ten nazwano LRA, czyli systemem powrotu na pas ruchu. To co wyróżnia rozwiązanie MAN-a to sygnał ostrzegawczy systemu wykorzystujący wspomaganie układu kierowniczego. Jak to działa? Gdy nie wyczuje ręki kierowcy na kole sterowym (czuwają nad tym sensory wykrywające najdrobniejszy ruch na kierownicy), system LRA wprawia kierownicę w drgania, by następnie uruchomić sygnał dźwiękowy. To właśnie te drgania wydają się skuteczniejsze niż wszelkiej maści dźwięki i buzery. Drgania nie irytują podczas jazdy, nie przeszkadzają w słuchaniu radia, a jednocześnie równie skutecznie „aktywizują” kierującego. Za to rozwiązanie należy się duży plus.
Od nadchodzącego roku 2022, MAN wprowadza do oferty system OptiView, dostępny do każdej konfiguracji auta, nawet mniejszych typoszeregów. Rozwiązanie to zastępuje tradycyjne lusterka kamerami. Wspominam o tym z kronikarskiego obowiązku, bowiem OptiView w naturalny sposób stanowić będzie uzupełnienie bogatego wyposażenia prezentowanego modelu.
MAN Individual Lion S to auto nie dla wszystkich. Pakiet tuningowych i funkcjonalnych udogodnień docenią ci, którzy spędzają w aucie tygodnie i miesiące. W zamian otrzymują coś naprawdę wyjątkowego i to w najcenniejszym, fabrycznym wydaniu.
Wojciech Mackiewicz
Fot. Autor, MAN
Międzynarodowa akcja kontrolna ukierunkowana na przewóz towarów niebezpiecznych (ADR) odbyła się 8 i 9 kwietnia na […]
Luggi, polska marka specjalizująca się w zabudowach transportowych, zaprezentowała swój najnowszy produkt – zestaw autotransportera do […]
Firma Kawczyński Logistic uroczyście odebrała 75 nowych ciągników siodłowych Mercedes-Benz Actros L ProCabin 1848 LS. To […]