DAKAR 2023: Na półmetku…
Ostatnia próba przed dniem odpoczynku nie pozostawiła miejsca na błędy. Pętla na południe od Al Duwadimi, pierwotnie za planowana na poprzedni dzień, została skrócona do 345 km, aby dać możliwość dotarcia wszystkim zawodnikom do biwaku w Rijadzie długą dojazdówką. Na tym etapie zawodnicy zmagali się z piekielnie trudną nawigacją, zarówno na szutrowych partiach na początku odcinka, jak i dalej, w dolinach i na wydmach.

Nawigacja mocno dała się we znaki motocyklistom, którzy otwierali stawkę, nawet pomimo premii czasowych przyznawanych pierwszej trójce. Ross Branch był najszybszy wśród motocyklistów, a Sébastien Loeb w klasyfikacji załóg samochodów, ale liderami na półmetku rajdu są Skyler Howes i Nasser Al-Attiyah. Bardzo udany dzień miał Kuba Przygoński, który dotarł na metę ósmego etapu na świetnej 5. pozycji. Trzy załogi z biało-czerwonymi na pokładzie w połowie rajdu znajdują się na podium w generalce.

Martin Macík nie poddaje się w walce o końcowe podium w kategorii ciężarówek. Zdobywając swoje czwarte w karierze zwycięstwo etapowe, utrzymał czwarte miejsce, ale zbliżył się na 38’50” do prowadzącego w rajdzie Aleša Lopraisa. Na młodego Czecha musi oglądać się Janus van Kasteren, bo finiszująca z 6. czasem holendersko-polska załoga co prawda nadal znajduje się na trzecim stopniu podium w generalce, ale Macík traci do nich tylko 47 sekund. Sportowcy nierzadko ulegają presji. Być może tak właśnie stało się z Janusem van Kasterenem, jadącym w towarzystwie Darka Rodewalda, który utknął na około pół godziny w pierwszej części etapu. Strata czasowa – podobna, jak w przypadku przebicia opony – nie była niczym nadzwyczajnym, ale niewielkie różnice na szczycie generalki ciężarówek oznaczają, że cena może być wysoka, bo strata do lidera wzrosła do 38 minut, chociaż udało się utrzymać trzecie miejsce. Awans z 12. na 11. miejsce zaliczyła przed dniem przerwy czesko-polska załoga Tomaš Vratny / Bartek Boba / Jaromir Martinec, z 14. czasem na etapie.

Lider klasyfikacji samochodów, Nasser Al-Attiyah, startował do ósmego etapu z godzinną przewagą. Katarczyk jednak nie pojechał zachowawczo i osiągnął drugi czas, dokładając kolejne dwie minuty przewagi nad najbliższym rywalem, Henkiem Lateganem. Możliwe, że Al-Attiyah po prostu miał ochotę pościgać się ze swoim stałym rywalem, choć nie stanowiącym już dla niego zagrożenia w tym rajdzie – Sébastienem Loebem, który wygrał etap. Jest to drugie zwycięstwo kierowcy Huntera w tym roku i osiemnaste w karierze, ale jego pozycja w generalce jest odległa. Kierowca Bahrain Raid Xtreme znalazł się na 31. miejscu w klasyfikacji generalnej po 2. etapie i od tego czasu zawzięcie i wytrwale wspina się w górę stawki – 28., 18., 11., 6., 5., a teraz 4. Francuz zalicza niesamowity powrót i ma realne szanse na dalszy awans w kolejnych dniach. Czy na mecie w Dammam może znaleźć się tuż za Nasserem Al-Attiyah? Loeb traci do niego 1h52’06”, ale już tylko pół godziny dzieli go od zajmującego najniższy stopień podium Lucasa Moraesa, a godzina od wicelidera rajdu, Henka Lategana. Kierowca z Alzacji ma 6 dni na odzyskanie swojej zeszłorocznej pozycji na mecie rajdu.

Carlos Sainz zrobił wszystko, co mógł, aby jego RS Q e-tron E2 znów zabłysnął, ale 5-minutowa kara za przekroczenie prędkości spowodowała spadek na trzecie miejsce. Bardzo dobrze spisał się Kuba Przygoński, który bez przygód ani kar ukończył etap na znakomitej 5. pozycji.

Wśród motocyklistów zwycięzcą etapu został pochodzący z Botswany Ross Branch, który zapewnił indyjskiemu konstruktorowi Hero drugi triumf obok wygranej Joaquima Rodriguesa w zeszłym roku. Tuż za nim na metę dotarł Mason Klein, a jego nazwisko pojawiło się na czele generalki. Czar prysł, gdy sędziowie doliczyli Amerykaninowi 2-minutową karę za przekroczenie prędkości. Na prowadzenie powrócił Skyler Howes.

Zwycięstwa etapowe to jedyne, o co może powalczyć także Manuel Andújar. Argentyńczyk zapisał na swoje konto już trzeci wygrany etap, ale zdołał odrobić tylko 2 minuty do Alexandra Girouda, będącego pewnym liderem rajdu w klasyfikacji quadów tuż przed dniem odpoczynku.
Guillaume de Mevius i Austin Jones to wciąż dwaj główni kandydaci do wygranej w klasie T3. Na półmetku rajdu dzieli ich tylko 3’19”. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta – tym trzecim był debiutujący w Dakarze Joăo Ferreira w buggy Yamaha. Była to pierwsza wygrana zarówno młodego Portugalczyka, jak i Yamahy.

W T4 były argentyński quadowiec Jeremías González Ferioli (drugi w 2015, 4 zwycięstwa etapowe na koncie) zrobił w niedzielę kolejny krok na drodze do swojego odrodzenia, wygrywając etap. Liderem pozostaje Rokas Baciuška, ale Litwin czuje oddech rodziny Goczałów. Marek Goczał i Maciej Marton znów byli najszybszą z załóg Energylandii. Zanotowali 7. czas odcinka i wciąż są wiceliderami rajdu. Trzecią pozycję w utrzymuje Eryk Goczał, dziesiąty na ósmym etapie. Niestety, niedziela okazała się pechowa dla Michała Goczała i Szymona Gospodarczyka. W ich Can-Amie doszło do awarii skrzyni biegów, a oczekiwanie na ciężarówkę z częściami, a następnie wymiana skrzyni w pustynnych warunkach sprawiły, że Polacy dotarli na metę z ponad 3,5-godzinną stratą i spadli na 14. miejsce.
(s), fot. dakar.com