DAKAR 2023: Czeska dominacja w ciężarówkach, polska w T4
Trasa czwartego etapu Dakaru została wytyczona w całości na wysokościach powyżej 800 m n.p.m., osiągając miejscami nawet 1300 m! Na 425-kilometrowej pętli ze startem i metą w Ha’il towarzyszyła uczestnikom chłodna pogoda. Padający dzień wcześniej deszcz zmienił charakter terenu, ale nie piękno kanionów i płaskowyżów, przez które przebiegała trasa.
Trudna miejscami nawigacja była dla zawodników wyzwaniem, podobnie jak wydmy. Trudności fachowo pokonał Joan Barreda, a w kategorii samochodów Sébastien Loeb wygrał etap, pokonując o włos Stéphane’a Peterhansela. Polscy kibice natomiast mogli się cieszyć z podwójnego etapowego podium w T4. Swoje drugie zwycięstwo wywalczył Eryk Goczał, a jego wujek, Michał Goczał, pilotowany przez Szymona Gospodarczyka zdobył 3. miejsce.
W rywalizacji ciężarówek znów triumfował Czech Martin Macík, ale nie zdołał przeszkodzić swojemu rodakowi Alešowi Lopraisowi w powrocie na pozycję lidera. Janus van Kasteren, Marcel Snijders i Darek Rodewald finiszowali z 10. czasem, a w generalce są na 5. miejscu. O dwie pozycje niżej – na 12. miejscu w klasyfikacji odcinka znalazł się Tomaš Vratny pilotowany przez Polaka Bartka Bobę. Czesko-polskie trio awansowało na 13. lokatę w klasyfikacji.
Mimo, że Martin Macík znajduje się nieco dalej w klasyfikacji po problemach z hamulcami na drugim etapie, w 45. edycji Dakaru pokazuje wielką klasę. W środę wygrał czwarty w tym roku etap, dokładając te zwycięstwa do trzech, jakie zdobył w swoich poprzednich ośmiu startach. W kategorii ciężarówek Czesi są bardzo mocni, co potwierdzają wyniki Aleša Lopraisa, aktualnego lidera rajdu i zwycięzcy drugiego etapu. W sumie czescy kierowcy w historii Dakaru wygrali 35 etapów. Największy udział w tym wyniku wciąż ma zmarły w zeszłym roku Karel Loprais – do niego należy prawie połowa tego dorobku (16), a także 6 wygranych Dakarów.
Polowanie na etapowe zwycięstwa wymaga szczęścia lub przynajmniej wykorzystywania okazji. Wszystko wskazywało na to, że wśród motocyklistów wygranym znów będzie Amerykanin Mason Klein, który rewelacyjnie wykorzystuje swój potencjał, imponując od początku 45. edycji Dakaru. Przez znaczną część etapu otwierał trasę i zadanie to wykonywał jak prawdziwy zawodowiec, osiągając najlepsze międzyczasy. Jednak na około 50 km przed metą Amerykaninowi plany pokrzyżowała awaria pompy paliwa. Uniemożliwiło mu to osiągnięcie drugiego zwycięstwa. W generalce jest szósty, ze stracą tylko 10’05” do Daniela Sandersa, pozostającego wciąż na czele stawki motocyklowej. Pech jednych jest szczęściem innych, a Joan „Bang Bang” Barreda nawet ze złamanym palcem u nogi potrafił zdobyć swoje 29. zwycięstwo w karierze. Nieczęsto się to zdarza hiszpańskiemu motocykliście, ale w tym roku okazuje się bardziej konsekwentny niż Sébastien Loeb.
Francuz ma wszelkie predyspozycje, by pokonać każdego rywala. W środę jednak tym, czego potrzebował do zwycięstwa były mocne bicepsy. Na 20 km przed metą stracił wspomaganie kierownicy. To sprawiło, że wygrał zaledwie o 13” ze Stéphanem Peterhanselem, niekwestionowanym liderem zespołu Audi i dwie minuty z Nasserem Al-Attiyah, prowadzącym w klasyfikacji generalnej. Czy jednak jadąc pełną prędkością i nie doświadczając problemów mechanicznych ma możliwość odzyskać 93 minuty straty na kolejnych 10 etapach, liczących łącznie 3000 km? Warto podjąć to wyzwanie, podczas, gdy klasyczny pojedynek między dwoma ostatnimi triumfatorami, Nasserem Al-Attiyah (2022) i Stéphanem Peterhanselem (2021) zaczyna się rozwijać. Kuba Przygoński systematycznie odrabia stratę z drugiego etapu. Tym razem ukończył oes z dobrym 13. czasem.
Rywalizacja w kategorii quadów to z kolei teatr jednego aktora – Alexandre Giroud wygrał trzeci etap z rzędu, a w generalce ma już 47 minut przewagi nad wiceliderem Francisco Moreno. Kamil Wiśniewski zaliczył wywrotkę, ale dotarł bezpiecznie do mety, pomagając po drodze kontuzjowanemu po wypadku motocykliście. Zawodnik Orlen Team ukończył etap z 8. czasem i taką samą lokatę zajmuje w generalce.
Coraz ciekawiej robi się w klasie T3. Po problemach „Chaleco” we wtorek, tym razem pechowcem był Seth Quintero, który stracił koło, co przyniosło spadek w klasyfikacji. Mitch Guthrie i Guillaume de Mevius, dwóch z trzech najszybszych kierowców na pętli wokół Ha’il (rozdzielił ich debiutujący Joao Ferreira), stoczyli także pojedynek w generalce – liderem rajdu jest Guthrie.
W T4 najmłodszy kierowca Dakaru, Eryk Goczał, odniósł swoje drugie zwycięstwo, pokonując Gerarda Farrésa i znajduje się na drugim miejscu w generalce, zaledwie kwadrans za nowym liderem, którym jest Brazylijczyk Rodrigo Luppi de Oliveira. Nasz młodziutki zawodnik wciąż liczy się w grze o zwycięstwo! Trzeci stopień etapowego podium zajęli Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk, zapewniając dublet zespołowi Energylandii, a sobie awans na 6. pozycję w generalce. Marek Goczał i Maciej Marton tym razem okazali się pechowcami, zderzając się czołowo z inną załogą przy zjeździe z wydmy. Etap ukończyli z 20. czasem, tracąc pozycję liderów, ale są obecnie na 4. miejscu, z niespełna 4-minutową stratą do podium.
Eryk Goczał najwidoczniej nie był usatysfakcjonowany tym, że wygrywając pierwszy etap Dakaru w wieku 18 lat i 2 miesięcy został najmłodszym etapowym zwycięzcą w historii Dakaru. Powtórzył ten wyczyn na czwartym etapie, awansując na 2. miejsce w generalce z niespełna 15-minutową stratą do lidera. Dwie wygrane na czterech odcinkach – młody kierowca może pochwalić się 50-procentową skutecznością!
Od czasu swojego debiutu w 2021 roku, Marek i Michał Goczałowie, odpowiednio ojciec i wujek „cudownego dziecka”, powtarzali, że gdy tylko Eryk uzyska prawo jazdy, to będzie szybszy od nich. Nie blefowali! Na barkach Eryka spoczywa honor rodziny, która w zeszłym roku zapisała na swoje konto 8 z 12 etapów. Na tę chwilę, głównie dzięki Erykowi, klan Goczałów ma już wygrane 3 z 5 etapów (wraz z prologiem). Nieco szalony cel, jakim jest cała rodzina na podium w Dammam, wciąż pozostaje realny!
(s), fot. dakar.com