DAKAR 2022: Na mecie… (galeria zdjęć)
Od startu nad brzegiem Morza Czerwonego 1 stycznia, uczestnicy Dakaru 2022 powrócili do Dżuddy po pokonaniu 8000 kilometrów. 104 załogi samochodowe (46 w klasie T1, 2 w T2, 22 w T3, 34 w T4), 109 motocyklistów, 6 quadowców i 20 załóg ciężarówek znalazło się w ostatecznej klasyfikacji 44. edycji legendarnego rajdu.

Sam Sunderland wywalczył swoje drugie zwycięstwo (pierwsze w 2017) w klasyfikacji motocyklowej i zaprowadził markę GasGas na najwyższy stopień podium, a Nasser Al-Attiyah dodał czwartego Beduina do tych, które zdobył w Ameryce Południowej w latach 2011, 2015 i 2019. Francisco López, chilijski kierowca zespołu South Racing, wygrał w kategorii lekkich prototypów (T3), zaś 19-letni Seth Quintero przeszedł przez rajd jak burza, zdobywając 12 etapowych zwycięstw za sterami pojazdu OT3 zespołu Red Bull. Faworyt kategorii SSV, Austin Jones, spełnił oczekiwania, pomimo chwili niepewności w końcówce rajdu. Dla kontrastu, Dmitrij Sotnikow z zespołu Kamaza pewnie wygrał, prowadząc w klasyfikacji ciężarówek od startu do mety.
Rywalizacja na pustyni i bezdrożach Arabii Saudyjskiej przyniosła pierwsze punkty Mistrzostw Świata FIA i FIM w sezonie 2022. Kolejną rundą będzie Abu Dhabi Desert Challenge, zaplanowany na 5 – 10 marca.

W kategorii ciężarówek trwa dominacja Kamaza. Całe podium na niebiesko…
Samochody: Król Nasser
Bycie faworytem jest miłe, ale nie zawsze wygodne. Bywało, że Nasser Al-Attiyah nie wytrzymywał presji, ale w tym roku on i jego pilot Matthieu Baumel pojechali po mistrzowsku. Katarczyk wygrał oba oesy pierwszego etapu. Tymczasem załogi debiutującego zespołu Audi poniosły ogromne straty, gdy najpierw Sainz popełnił katastrofalny błąd nawigacyjny, a dzień później Peterhansel uszkodził samochód i stracił bardzo dużo czasu, a do tego dostał dotkliwą karę czasową, ale pozostał w rajdzie.
Walkę o zwycięstwo toczyli od początku Sébastien Loeb i Nasser Al-Attiyah, ale Francuz praktycznie przegrał ją już na 3. etapie wskutek awarii układu napędowego. Na półmetku rajdu miał 50 minut straty. Katarczyk, który dzięki trzem zwycięstwom w Ameryce Południowej zdobył przydomek „Księcia pustyni”, królował na Bliskim Wschodzie, niedaleko swojej ojczyzny i zdobył swoje czwarte zwycięstwo. Toyota Hilux nowej kategorii T1+ spisała się niezawodnie. Loeb zajął najbardziej nielubiane przez sportowca 2. miejsce podobnie, jak w 2017 roku. Trzeba przyznać, że jego BRX Hunter spisywał się świetnie.

Nasser Al-Attiyah zdobył statuetkę złotego Beduina po raz czwarty.
Yazeed Al-Rajhi, który kilka razy włączał się do tej katarsko-francuskiej wojny pokazał, że na własnym podwórku jest bardzo mocny. Zdobywając 3. miejsce po raz pierwszy w karierze stanął na dakarowym podium. Tuż za podium, na 4 miejscu, znalazł się Orlando Terranova (BRX Hunter), osiągając swój najlepszy wynik w 14 startach. Na 5. miejscu ukończył rajd jadący Toyotą Hilux Giniel de Villiers. Na 6. miejscu znalazło się buggy z X-raidu, które zostało w tyle za autami T1+. Tę pozycję zajęli Kuba Przygoński i Timo Gottschalk (Orlen Team), którzy stracili dużo czasu z powodu problemów z autem. Biorąc pod uwagę to, że polsko-niemiecki duet był najszybszą załogą jadącą starszym typem auta i pokonał wiele aut T1+, jest to bardzo dobry wynik. Załoga Orlen Teamu wygrała klasyfikację samochodów z napędem na dwa koła. W klasyfikacji T2 dla samochodów seryjnych wygrała załoga Akira Miura / Laurent Lichtleuchter w samochodzie Toyota.

Dmitrij Sotnikow obronił zeszłoroczną wygraną, pokonując o 9’58” swojego kolegę i czterokrotnego zwycięzcę Dakaru Eduarda Nikołajewa.
Ciężarówki: hegemonia trwa…
Rosjanie zawsze byli w Dakarze faworytami kategorii ciężarówek. Od początku XXI wieku wygrali rajd aż 18 razy! Potrafili ich pokonać tylko Karel Loprais w 2001, Hans Stacey w 2007 i Gerard de Rooy w 2011 i 2016 roku. W tym roku zespół Kamaza umocnił swoją hegemonię. Każdy z czterech kierowców „niebieskiej armady” wygrał przynajmniej jeden etap, nie pozostawiając szans rywalom. Załogi Kamaza zajęły cztery pierwsze miejsca. Swoją zeszłoroczną wygraną obronił Dmitrij Sotnikow, pokonując o 9’58” swojego kolegę i czterokrotnego zwycięzcę Dakaru Eduarda Nikołajewa. Najniższy stopień podium zajął Anton Szibałow. – W tym roku ciężko pracowaliśmy nad naszą ciężarówką. Jestem dumny, że wciąż jesteśmy w czołówce Dakaru, a teraz będziemy się przygotowywać na następny rok – powiedział na mecie rajdu Dmitrij Sotnikow. – Po tych dwóch tygodniach jestem naprawdę zmęczony. Potrzebuję chwili odpoczynku, żeby to wszystko do mnie dotarło. Eduard nie zostawał w tyle. Jest dobrym kierowcą i dał mi pewne wskazówki, ja bym dla niego zrobił to samo. Myślę, że ten rajd sprawił, że jesteśmy jeszcze szybsi. W przyszłym roku będziemy jeszcze mocniejsi.

Quadowiec Kamil Wiśniewski był w tym roku jedynym Polakiem, który stanął na podium Dakaru.
Pierwszym spoza „niebieskich” na mecie 44. edycji Dakaru był Holender Janus Van Kasteren, z polskim mechanikiem Darkiem Rodewaldem, którzy zajęli 5 miejsce z ponad godzinną stratą do ostatniego z Kamazów.
Quady: w imię ojca
Alexandre Giroud wyszedł zwycięsko z klasycznej dakarowej wojny na wyniszczenie. Na początku, niejako z boku obserwował błyskotliwe występy swoich rywali – Kanciusa, Maksimowa, a także zeszłorocznego zwycięzcy Andujara. Ci zawodnicy przekonali się, że pośpiech nie popłaca i odpadli z rajdu. Ideę rajdu długodystansowego rozumiał natomiast Pablo Copetti. On i Giroud starli się w drugim tygodniu, ale Copettiego wyeliminowała z walki awaria silnika na 10. etapie. Od tamtej pory Giroud miał praktycznie otwartą drogę do zwycięstwa. Wygraną oddał hołd swojemu ojcu, który w 1997 roku był pierwszym quadowcem na mecie Dakaru.
Dla polskich kibiców najważniejszą wiadomością z kategorii quadów, a także występów Polaków w Dakarze 2022, jest 3. miejsce Kamila Wiśniewskiego. Zawodnik Orlen Teamu wywalczył je przede wszystkim solidną, stabilną jazdą, co umożliwiło mu stopniowy awans na kolejnych etapach, gdy kolejni rywale odpadali z walki. Wiśniewski stanął na dakarowym podium po raz pierwszy w karierze, na którą składa się w sumie 6 startów. Kamil Wiśniewski (Orlen Team): – Przed rajdem zakładałem sobie jasny cel – podium. Ten cel zrealizowałem – mówi Kamil Wiśniewski. – Poprawiłem wynik z poprzedniego roku i jestem bardzo zadowolony. Cieszę się tym bardziej, że jestem pierwszym zawodnikiem ORLEN Teamu, któremu udało się to osiągnąć i nie było to moje ostatnie słowo.

Dzięki braciom Goczałom i Aronowi Domżale SSV stało się najbardziej „polską” kategorią w rajdzie. Ich świetna postawa wróży nam emocje w kolejnych edycjach wyścigu.
SSV: konsekwencja Jonesa
W klasie SSV aż 9 z 13 odcinków specjalnych padło łupem trzech polskich załóg. Najbardziej skuteczni byli Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec, którzy na swoje konto zapisali 6 wygranych, 2 wywalczył jego młodszy brat Michał, pilotowany przez Szymona Gospodarczyka, a jeden odcinek wygrali Aron Domżała i Maciej Marton. Polscy kibice bardzo liczyli, że przynajmniej jedna z załóg jadących pod biało-czerwoną banderą stanie na podium. Niestety, liczne przygody na trasie, w tym problemy mechaniczne, mimo rewelacyjnej jazdy, pozbawiły naszych tej szansy.
Aron Domżała i Maciej Marton po rozbiciu Can-Ama nie mieli szans na dobry wynik, ale pnąc się w górę tabeli wyników z etapu na etap, zajęli 12 miejsce. Przez kilka etapów na najniższym podium „generalki” utrzymywał się duet Goczał / Gospodarczyk, ale „czerwona” załoga Cobant Energylandia Rally Team dotarła do mety ostatecznie z 5. czasem. Na etap przed końcem rajdu na 3. miejsce wskoczył duet Goczał / Łaskawiec, niestety na ostatnim oesie pokonał ich debiutujący w Dakarze Litwin Rokas Baciuška, który ostatecznie zajął 3. pozycję w rajdzie. Tymczasem Austin Jones i Gerard Farres toczyli wyrównany bój o zwycięstwo. Dzień przed metą prowadził Hiszpan, ale Amerykanin przypuścił skuteczny atak na ostatnim oesie i wygrał rajd. – Jesteśmy na mecie, to na pewno jest dla nas bardzo duża radość. Zrobiliśmy w tym rajdzie wiele dobrego, wygraliśmy mnóstwo etapów. Po drugim dniu mieliśmy ogromną stratę, ale bardzo dużą jej część udało nam się odrobić, to na pewno wlewa w nasze serca mnóstwo optymizmu na przyszłość – powiedział Marek Goczał (Cobant Energylandia Rally Team). – Ale koniec końców szkoda, bo mieliśmy to podium w zasięgu ręki. Dzisiaj straciliśmy to podium, ale takie są rajdy. Najważniejsze jest to, że jesteśmy na mecie i jestem tu z moją rodziną. Rodzina jest dla mnie najważniejsza – gdyby ich wszystkich tu nie było, ja też bym nie jeździł. Oni są moim paliwem, dla nich się ścigam. A czy pojawimy się na Dakarze w przyszłym roku? Ja już powiedziałem – przestaniemy się ścigać dopiero wtedy, kiedy trzech Goczałów zajmie całe podium rajdu.

Sam Sunderland wywalczył swoje drugie zwycięstwo (pierwsze w 2017) w klasyfikacji motocykli i zaprowadził markę GasGas na najwyższy stopień podium.
Motocykle: Sunderland in Wonderland
Stawka motocyklowa stoczyła między sobą najbardziej zacięty bój w 44. edycji Dakaru. 3’27” dzielące na mecie dwóch najszybszych motocyklistów – Sama Sunderlanda i Pablo Quintanillę – to najmniejsza różnica na szczycie tabeli wyników od 1994 roku, kiedy Orioli pokonał o 1’13” Arcaronsa. Anglik mieszkający w Dubaju powrócił na tron po serii mniej udanych występów w Dakarze.
Na początku rajdu Sunderland pozostawał w cieniu swojego zespołowego kolegi, Daniela Sandersa. Jednak będący gwiazdą pierwszego tygodnia „Chucky” wypadł z rajdu po niefortunnym wypadku na wyjeździe z biwaku w Rijadzie. Sunderland objął prowadzenie, które utrzymywał przez cztery dni, choć nie wygrał żadnego etapu. W międzyczasie odpadli trzej byli zwycięzcy: Price, Brabec i broniący zeszłorocznej wygranej Kevin Benavides. Tylko Matthias Walkner, również były triumfator Dakaru oraz Adrien Van Beveren byli w stanie dotrzymywać kroku Sunderlandowi. Kierowca motocykla GasGas wygrał 8. etap, obejmując prowadzenie, ale stracił je już nazajutrz, by ponownie zaatakować w końcówce rajdu i wygrać. Pokonał dotychczasowego lidera, Pablo Quintanillę, który zajął 2 miejsce, powtarzając swój wynik z 2020 roku. Podium Dakaru 2022 uzupełnił Matthias Walkner.

Feryn Dakar Team udowodnił, że ciężarówka serwisowa może wyprzedzić pojazd, za którym podąża! Belgowie Tom De Leeuw, Cédric Feryn i Bjorn Burgelman w Mercedesie 2635A wyprzedzili o jedną pozycję ubiegłorocznego zwycięzcę – Marca Douton w Porsche.
Lekkie pojazdy prototypowe: “Chaleco” po raz drugi
Francisco „Chaleco” López zadebiutował w kategorii T3 po zwycięstwie w klasie T4 rok temu. Ponownie nastawił się na walkę z armadą załóg w samochodach OT3, które, podobnie, jak w zeszłym roku, wygrywały etap za etapem, ale nie liczyły się w „generalce”. Zawodnicy Red Bulla borykali się z awariami, wykluczającymi z walki o wygraną Setha Quintero, Guillaume’a de Meviusa i Cristinę Gutierrez. W ten sposób załogi Can-Amów zespołu South Racing, z ich chilijskim kapitanem „Chaleco” na czele miały otwartą drogę do zwycięstwa.
Na półmetku Lopez miał 25 minut przewagi nad swoim młodszym kolegą z zespołu, Sebastianem Erikssonem i aż 2h 23’ nad Cristiną Gutierrez. Nie musiał już ryzykować, walcząc o zwycięstwa etapowe, by dowieźć wygraną do mety. Niezwykłego wyczynu dokonał Seth Quintero. Młody Amerykanin zapisał na swoje konto aż 12 wygranych oesów i pobił dotychczasowy rekord 10 etapowych zwycięstw w jednej edycji Dakaru, należący do Pierre’a Lartigue’a od 1994.
Dakar Classic
Druga edycja Dakar Classic przyniosła kilka niespodzianek. Jedną z nich było zwycięstwo w rywalizacji na regularność jazdy dwóch nowicjuszy. Serge Mogno i Florent Drulhon byli nie do pokonania. Ukończyli rajd z dorobkiem zaledwie 399 punktów. Podobne sumy wielu konkurentów zbierało podczas jednego etapu, a stawka rywali była bardzo mocna. Drudzy na mecie Arnaud i Adeline Euvrard stracili ponad 200 punktów, a Jesús Fuster Pliego i Juan Carlos Ramírez Moure, trzeci w klasyfikacji generalnej, kolejne niemal 100 punktów więcej. Na czwartym miejscu sklasyfikowano najlepszych w kategorii H3, Jérôme i Anne Galpin w Protrucku, którzy jako jedyni w ciężarówce skutecznie stawili czoła najlepszym.
Czołówka została zdominowana przez załogi z Francji i Hiszpanii, a jedyny zespół spoza tych krajów – Feryn Dakar Team udowodnił, że ciężarówka serwisowa może wyprzedzić pojazd, za którym podąża! Belgowie Tom De Leeuw, Cédric Feryn i Bjorn Burgelman w Mercedesie 2635A wyprzedzili o jedną pozycję ubiegłorocznego zwycięzcę – Marca Douton w Porsche z pilotem Jérémy Athimonem, który w zeszłym roku był mechanikiem swojego obecnego kierowcy. W pierwszej dziesiątce znalazły się cztery Toyoty Land Cruiser, w tym zwycięska, przypominająca samochód Nassera Al-Attiyah. Kto wie, być może za dwadzieścia lat przyjdzie kolej Hiluxa T1+ w Dakar Classic!
(s)
Fot. dakar.com